Kwota mandatu (w zł) Punkty karne; od 6–10: do 50 zł: od 11–20: od 50 do 100: 2: od 21–30: od 100 do 200: 4: od 31–40: od 200 do 300: 6: od 41–50: od 300 do 400: 8: od 51: od 400 do
Od stycznia do czerwca 2023 r. maksymalna kara za brak OC powyżej 14 dni dla właścicieli samochodów osobowych wynosiła 6980 zł. Jeszcze głębiej do kieszeni musieli sięgnąć nieubezpieczeni posiadacze ciężarówek (10 470 zł). Na najniższy wymiar kary mogli liczyć motocykliści (1160 zł).
Mandat za przejazd przez tory 2022: to kolejne wykroczenie obwarowane w nowym taryfikatorze mandatów wysoką karą. Kolizja z pociągiem. Zawsze tragiczna w skutkach! Wypadki na przejazdach kolejowych są tragiczne w skutkach. Samochód osobowy ważący półtorej tony nie ma absolutnie żadnych szans w zderzeniu z rozpędzonym i ważącym
Już po 45 dniach od aktywacji systemu wystawiono 40 tysięcy mandatów za przekroczenia prędkości na tej drodze. Odcinkowy Pomiar Prędkości zasila więc budżet, a przy tym uczy wolniej jeździć na wybranej trasie. Jak uniknąć kary na odcinkowym pomiaru prędkości? Najlepszym sposobem jest przepisowa jazda. To oczywiste, że monotonne
Jak nie płacić mandatu od kanara? Prawo do unieważnienia mandatu lub zwrotu zapłaconej kwoty mamy, jeżeli w terminie 7 dni od przejazdu dostarczymy: dowód na uprawnienie do przejazdu ulgowego (którego nie mieliśmy podczas kontroli) lub. ważny w okresie przejazdu bilet (którego nie mieliśmy podczas kontroli).
Należy podkreślić, że decyzję o przyjęciu lub nieprzyjęciu mandatu musimy podjąć na miejscu, tj. w momencie, gdy mundurowy o to zapyta. Czasu jest zatem niewiele, a decyzja nierzadko podejmowana jest pod wpływem emocji. Musimy się liczyć z tym, że gdy przyjmiemy mandat, trzeba go już zapłacić. Można co prawda w ciągu 7 dni
nr8BN. To już niemal stały schemat. Gdy tylko państwo przyszykuje nową broń na kierowców, ci ostatni szukają sposobów na uniknięcie odpowiedzialności. I choć żaden z nich nie gwarantuje, że unikniemy mandatu, wielu kierowcom ta sztuka się udaje. Wykorzystują do tego zazwyczaj dziury w przepisach czy opieszałość instytucji państwowych. Oto najczęściej stosowane sztuczki, którymi kierowcy wymieniają się na forach dyskusyjnych: 1. Przeciągać postępowanie w nieskończoność Inspekcja Transportu Drogowego ma 180 dni od dnia ujawnienia wykroczenia (tj. zrobienia zdjęcia) na wystawienie mandatu. Po tym terminie nie ma prawa tego zrobić i musi skierować sprawę do sądu, zazwyczaj w trybie uproszczonym nie wymagającym naszego stawiennictwa. Ale fakt, że sprawa trafia do sądu może zwiększyć szansę na uniknięcie kary – to okazja do złożenia wyjaśnień czy podważenia jakości wykonanego zdjęcia. A decyzji sądu z góry nie da się przewidzieć – bywa, że dopatruje się on błędów formalnych np. w działaniach strażników gminnych. Niektórzy kierowcy ignorują korespondencję od GITD lub straży miejskich (gdyż są świadkiem w sprawie na tym etapie, więc nie poczuwają się do odpowiedzi). Nawet zanim dostaną ponaglenia, zdąży upłynąć sporo czasu. Dlatego kierowcy w takich sytuacjach liczą, że sprawa albo się przedawni, albo zakończy pouczeniem. 2. Wyjście poza schemat formularza Zdarzają się też przypadki, gdy kierowca zamiast odpisywać na formularzu przesłanym przez GITD czy strażników gminnych, na oddzielnej kartce odręcznie pisze, że np. danego dnia nie prowadził samochodu bez wskazywania danych osoby, która mogła siedzieć za kółkiem. Niektórzy kierowcy potrafią zasypywać organy państwa najróżniejszą korespondencją. Najczęściej proszą np. o przesłanie zdjęcia. Mają do tego podkładkę, bo całkiem niedawno Trybunał Konstytucyjny orzekł, że brak możliwości zapoznania się z aktami na etapie postępowania przygotowawczego ogranicza prawo do obrony (wyrok TK z 3 czerwca 2014, sygn. akt K 19/11 ). Poza tym kierowcy żądają np. informacji o warunkach meteorologicznych panujących w dniu pomiaru, dokumentów legalizacji urządzenia użytego do pomiaru czy poinformowania ich o prawach przysługujących świadkowi. To z jednej strony może przeciągnąć postępowanie (trudność w ewidencjonowaniu danego przypadku), a z drugiej – spowodować, że sprawa trafi do sądu. 3. Efekt kaskady To sposób chętnie wykorzystywany przez kierowców. Gdy dostają wezwanie, wskazują, że to nie oni prowadzili auto, lecz np. znajomy z zagranicy. Ale, rzecz jasna, nie z kraju UE. Wszystko dlatego, że 7 listopada 2013 r. weszła w życie dyrektywa unijna (tzw. cross border enforcement), która umożliwia państwom członkowskim wymieniać się informacjami o kierowcach naruszających przepisy ruchu drogowego. Tak więc kłamstwo stosunkowo szybko wyszłoby na jaw. Dlatego najczęściej wskazywani są znajomi bądź dalecy krewni spoza państw UE, najlepiej ze wschodu. Namierzenie takiej osoby znacznie utrudnia prowadzenie postępowania, a wręcz je uniemożliwia, więc daje to duże szanse na umorzenie sprawy. 4. Anuluj sobie mandat Ostatnia nowość na froncie walki kierowców z państwem. Internetowa aplikacja Anuluj Mandat pozwala za 25 zł wygenerować wzory dokumentów i pism procesowych w zależności od etapu postępowania. Twórcy aplikacji przekonują, że wszystkie wezwania alternatywne (gdzie kierowca ma kilka opcji odpowiedzi do wyboru) są bezprawne, a straż miejska czy gminna oraz GITD nie mają prawa karać właścicieli i posiadaczy pojazdu za niewskazanie kierującego (powołując się przy tym na wyroki Trybunału Konstytucyjnego oraz Sądu Najwyższego z Przedstawiciele Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) nie chcą komentować merytorycznych aspektów funkcjonowania aplikacji. Przekonują jednak, że nie sparaliżuje to pracy inspektorów. – Twórca portalu naraża kierowców na dodatkowe koszty, ponieważ ostatecznie, odpowiedzialność za popełnione wykroczenie będzie egzekwowana na dotychczasowych zasadach, tj. w pełnym oparciu o obowiązujące w Polsce przepisy. Oznacza to, że kierujący pojazdem poza uiszczeniem opłaty za „pomoc prawną” i tak zobligowany będzie do zapłaty grzywny – mówi Łukasz Majchrzak z CANARD. Twórcy aplikacji zaś przekonują, że w żadnym przypadku jeszcze nie przegrali. 5. Zasłanianie się zdjęciem Choć GITD tego nie robi (chyba że na etapie sądowym), to jednak niektóre straże miejskie i gminne wraz z wezwaniem wysyłają zdjęcie. Nierzadko kierowcom przed sądem udaje się podważyć jakość lub sposób wykonania zdjęcia (np. gdy jest zbyt ciemne lub zrobione od tyłu, gdy nie widać sprawcy wykroczenia albo gdy na zdjęciu jest jeszcze inny pojazd). CZYTAJ WIĘCEJ: Policja nie umie używać radaru "Iskra"? Sąd przyznaje rację kierowcy ZOBACZ TAKŻE: Zobacz, jak rozpoznać samochód ITD Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję
Aplikacja Mam Kanara jest dość kontrowersyjna, ponieważ jej zadaniem jest ułatwienia życia osobom jeżdżący komunikacja miejska na gapę, poprzez ostrzeganie o obecności kontrolerów biletów (potocznie nazywanych kanarami) w danej okolicy. Kilka razy zdążyło mi się jechać bez biletu z różnych przyczyn. Najczęściej było to brak możliwości jego zakupu u kierowcy czy zepsuty biletomat. Nie znaczy to wcale, że popieram takie zachowanie a już na pewno nie namawiam do łamania prawa. Nie wiem jak w innych miastach, ale w Warszawie, kanary nie są jakoś specjalnie oznakowani, ale dość łatwo ich dostrzec na przystanku, poprzez specyficzne zachowanie (np. stanie w grupie i wsiadanie różnymi drzwiami do autobusu). Są jednak osoby, które jazdę bez biletu traktują za coś zupełnie normalnego. Karę za mandat wliczają w ryzyko. Znam osobiście takie przypadki, że po podwyżce biletów ktoś zrezygnował z kupna biletu miesięcznego i został złapany dopiero po 3 miesiącach. Karę zapłacił na miejscu i w ogólnym rozrachunku wyszedł na plus. Czy takie zachowanie jest dobre czy złe, nie mam zamiaru tego oceniać. Widocznie skala jest takiego procederu jest spora, bo powstała aplikacja Mam Kanara, dla osób chcących zmniejszyć ryzyko złapania przez kontrolera biletów. Czy producenci słusznie wyczuli zapotrzebowanie na tego typu aplikacje? To się okaże pod koniec tej mini recenzji. Mechanizm działania aplikacji Mam Kanara jest banalnie prosty. Aplikacja odczytuje naszą lokalizacje za pomocą GPS albo nadajników komórkowych i sprawdza czy w określonej odległości nikt nie zaraportował kontroli biletów – jeśli tak, to nas o tym informuje w stosowny sposób. Wielkość strefy, w jakiej chcemy być powiadamiani o kontrolach kanarów, możemy sobie sami definiować w widełkach od 1m do 5km. Są to rozsądne odległości. Występowanie kontroli biletów jest zgłaszane przez innych użytkowników aplikacji. Zapisywana jest wówczas dokładna lokalizacja oraz można podać linie, w jakiej była przeprowadzona kontrola. To są w zasadzie wszystkie funkcje. Aplikacja nie wymaga od nas zakładania konta i logowania się, co niewątpliwie stanowi duży plus przy takiej charakterystyce. Wykonanie od strony technicznej i wizualnej jest na najwyższym poziomie. Aplikacja jest prosta i przejrzysta, nie powoduje jakiś nieoczekiwanych błędów. Design jest przemyślany i ładny. Począwszy od ikonki aplikacji, poprzez logo(sympatyczny, żółty kanarek) aż do głównego interfejsu. Teraz największy (i jedyny?) mankament. Brak użytkowników. Aplikacja została pobrana z Google Play trochę ponad 1000 razy, ile ma stałych użytkowników tego nie wiem. W każdym razie jest to na tyle mało, że przez cały tydzień używania aplikacji ani razu nie poinformowała mnie o kontroli biletów. Może, miałem szczęście (w sumie to w tym wypadku pecha), że nie spotkałem żadnej kontroli. To dziwne, bo obszar powiadamiania ustawiłem na maksymalne 5 kilometrów i po mieście podróżowałem całkiem sporo. Dlatego wydaje mi się, że bardziej prawdopodobna jest wersja o małej ilości użytkowników. Jeśli faktycznie tak jest to w tej chwili aplikacja Mam Kanara jest bezużyteczna. Dodatkowo pozostaje problem, o którym pisałem wcześniej a nie chciałem go oceniać. I nie chodzi o wątpliwości moralne, ale o to czy aplikacja Mam Kanara jest zgodna z prawem? Zakładam, że producenci sprawdzili aspekt prawny i nie ma z tym problemu, a jeśli są jakieś wątpliwości to zapiski w regulaminie (dostępny na ich stronie) mówiące od braku odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez użytkowanie tej aplikacji są z nich zdjęte. Teraz, gdy aplikacja jest niezbyt popularna nikt jeszcze się do niej nie przyczepił, gorzej może być jak rozpowszechni się na dobre. Nie żebym życzył im źle, o nie! Wręcz przeciwnie. Z tego, co wiem, są to młodzi goście z zapałem do tworzenia dobrych aplikacji i nie chciałbym, aby z powodu jakiegoś niedopatrzenia mieli problemy. Aplikacji postanowiłem nie oceniać. Możecie ją ściągnąć z Google Play wpisując Mam Kanara.
W Krakowie kontrolerzy biletów będą nosić mundury Andrzej BanaśOd początku lutego Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne nie będzie zajmować się kontrolą biletów w autobusach i tramwajach. Zadanie to na cztery kolejne lata przejmie wyłoniona w przetargu firma „Renoma”. Wprowadzi ona swych stu kontrolerów, z których połowa będzie sprawdzać bilety w jednolitych strojach wzorowanych na mundurach. Mają udzielać informacji pasażerom oraz poprawiać wizerunek krakowskiej komunikacji. Wymagań, za których spełnienie miasto zapłaci firmie 37 mln zł, jest jednak więcej. Urzędnicy ustalili kontrolerom limit dotyczący liczby mandatów. W ciągu roku ma być ich co najmniej 60 tys. To budzi kontrowersje, tym bardziej że „Renoma” zajmie się także rozpatrywaniem odwołań i skarg. Urzędnicy starają się jednak uspokajać, mówiąc, że nie będzie polowania na pasażerów. - Będziemy kontrolować pracę tej firmy, szczególnie na początku - mówi Michał Pyclik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Od 1 lutego kontrolami biletów w krakowskich tramwajach i autobusach zajmie się wyłoniona w przetargu firma. Część jej kontrolerów będzie miała mundury, wszyscy otrzymają nowe urządzenia, które sprawdzą karty i wystawią wezwanie do zapłaty kary w przypadku braku najbliższe cztery lata za kontrole w komunikacji miejskiej będzie odpowiadać spółka Renoma. Dostanie za to od miasta 37 mln zł. Za te pieniądze pojazdy mają być kontrolowane zarówno w dzień, jak i w nocy. Stu kontrolerów będzie zatrudnionych na etatach, a nie na zasadzie prowizji od wystawionych kar. Nie oznacza to jednak, że pasażerowie jadący na gapę mogą liczyć na ich pobłażliwość. - Według zawartej umowy w ciągu miesiąca w tramwajach i autobusach musi zostać przeprowadzonych minimum 15 tys. kontroli, ale możliwe, że będzie ich znacznie więcej - mówi Henryk Kamski, kierownik Zespołu Nadzoru Transportu w Zarządzie Infrastruktury Komunalnej i tysięcy kar na miesiąc Obok wymaganej liczby kontroli pojawił się minimalny limit wystawianych mandatów. Miesięcznie musi być nie mniej niż 4,2 tys. w okresie letnim i 6 tys. w pozostałych Liczba nie jest zawyżona i została oszacowana w oparciu o statystyki. Średnio rocznie w Krakowie wystawianych jest 95,5 tys. wezwań do uiszczenia opłaty dodatkowej za brak biletu. Według nowych zasad musi być ich ponad 60 tys. rocznie - wyjaśnia Henryk wprowadzenie obowiązku wystawienia określonej liczby kar może budzić obawy pasażerów, urzędnicy zapewniają, że takie obostrzenie jest Pieniądze, które otrzyma od miasta firma, zostały wyliczone na podstawie liczby kontroli do przeprowadzenia, to niewiele ponad 54 zł za „wejście do pojazdu”. Gdybyśmy nie określili również liczby kar, które muszą zostać nałożone, nie mielibyśmy sposobu, by wyegzekwować skuteczność firmy - wyjaśnia Kamski. I dodaje: - Limit jest bezpieczny i nie ma mowy, aby urządzane były „polowania na pasażerów”.Od teraz Renoma będzie zajmowała się również odwołaniami pasażerów od nałożonych kar. Także i w tym przypadku urzędnicy Jeżeli pasażer nie będzie się zgadzał z rozstrzygnięciem, ma także prawo skierowania odwołania do ZIKiT-u - zapewnia Michał Pyclik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. - Będziemy kontrolować pracę firmy, szczególnie na początku jej działalności. Koniec z bloczkamiZe skuteczności sprawdzania biletów, oprócz samej firmy, mają być rozliczani poszczególni pracownicy. Zostaną wyposażeni w specjalne czytniki kart miejskich z nadajnikami GPS, które na bieżąco będą informować centralę, gdzie w mieście znajduje się nowych urządzeń przekazał miastu urząd marszałkowski w ramach projektu Małopolskiej Karty Aglomeracyjnej, na którą od teraz można wykupić również bilet na krakowską komunikację. Tak jak dotychczas czytniki odczytają również Krakowską Kartę Miejską. Nowością będzie to, że w przypadku braku biletu kontroler wprowadzi dane pasażera bezpośrednio do terminalu, a nie jak dotąd na papierowy Nie będzie miała sensu dyskusja z kontrolerem, który przyłapie nas na jeździe z nieważną kartą miejską, ponieważ od momentu zeskanowania karty informacja zostanie zapisana w systemie, a opłata dodatkowa naliczona automatycznie - mówi Michał otrzyma w takim wypadku wezwanie do zapłaty kary wydrukowane bezpośrenio z urządzenia. Miejscy urzędnicy podkreślają jednak, że wystawianie kar nie ma być jedynym zajęciem kontrolerów. Kontroler w mundurzeTylko połowa „kanarów” będzie sprawdzać bilety w strojach cywilnych. Pozostali mają przeprowadzać kontrole w mundurach. Będą dzięki temu bardziej widoczni dla pasażerów i w razie potrzeby udzielą informacji na temat biletów czy komunikacji miejskiej, bo wszyscy przeszli szkolenie z tego Chodzi o to, żeby przypomnieć podróżującym, że kontrole w komunikacji miejskiej odbywają się bardzo często i nie warto liczyć, że uda się uniknąć sprawdzenia biletu. Z drugiej strony chcemy pokazać kontrolerów w bardziej przyjaznym świetle - mówi Pyclik. Jednolite stroje służbowe są wzorowane na uniformach policjantów. Składają się z białej koszuli, bordowego krawata, granatowych spodni i kurtki z logo ZIKiT. - Wybraliśmy strój nawiązujący do służb mundurowych, a nie eleganckich uniformów, ponieważ kontrolerzy będą pracować w różnych warunkach i powinni czuć się komfortowo - dodaje Pyclik. Nowe biuro obsługiUl. Wileńska 2a - pod tym adresem znajdzie się nowe biuro obsługi pasażerów komunikacji miejskiej, dział kontroli biletów i windykacji oraz miejsce przyjmowania wniosków i zażaleń. - Będzie tu można tak jak dotychczas złożyć odwołanie od nałożonej kary za brak biletu, wyjaśnić kwestie związane z kontrolą czy wnieść opłatę dodatkową - mówi Marcin Bonisławski z firmy Renoma. - Nasi pracownicy udzielą też szczegółowych informacji, jak należy wnieść reklamację. Biuro będzie otwarte od poniedziałku do piątku. W środę w godz. 10-18, a w pozostałe dni od 8 do 16. W pobliże można dojechać autobusami linii 129, 159 i 429. Pod budynkiem jest również parking dla samochodów.
Słysząc "Bileciki do kontroli!", żegnasz się z zawartością swojego portfela? Niepotrzebnie. Jest kilka sposobów na to, żeby zdezorientować pracownika MZK i uniknąć mandatu, nawet jeśli jedziesz na poniedziałkowy poranek. Jedziesz tramwajem albo autobusem do pracy/szkoły/na uczelnię i przypadkiem nie masz przy sobie biletu ani karty miejskiej. Nagle obok ciebie pojawia się sympatyczna persona, pieszczotliwie nazywana przez pasażerów 9 sposobów na to, jak uniknąć konsekwencji tak nieszczęśliwego zbiegu okoliczności:#1. NogaKontroler przyłapuje cię na darmowej przejażdżce. Wysiadacie z pojazdu....- No i co teraz robimy?- Nie wiem jak pan, ale ja uciekam. Stare chińskie przysłowie mówi, że najskuteczniejszą metodą walki, jest ucieczka. Jeśli nie udało ci się wysiąść niezauważonym na najbliższym przystanku, spróbuj odwrócić uwagę kanara. Pomóc może ci np. koleżanka. Wystarczy, żeby krzyknęła "O Jejku! Wody mi odeszły!" albo "Ludzie, popatrzcie, rozdają darmowe miksery!" Efekt gwarantowany. Chwilę nieuwagi kanara wykorzystujesz, żeby wmieszać się w tłum i spokojnie oddalasz się z miejsca zbrodni.#2. :*Prosty sposób dla par: jeśli widzicie kanara, zacznijcie się całować. Nie będzie miał serca was rozdzielić. #3. Nicht verstehenUdawanie obcokrajowca, to sposób stary i sprawdzony. Brak porozumienia na pewno w końcu zniechęci kanara. Patent jest skuteczny o tyle, o ile kontrolujący nie zna języka, w którym zaczynasz mówić. Angielskim w naszych czasach posługują się już nawet babcie klozetowe. Zdecydowanie bezpieczniejszy będzie jakiś bardziej egzotyczny dialekt. Oczywiście, niekoniecznie musisz go naprawdę znać - wystarczy, żebyś zachował odpowiedni jeszcze jeden warunek powodzenia akcji o kryptonimie "Nicht verstehen" - powaga. To trudne, ale postaraj się nie wybuchnąć przy tym wszystkim śmiechem.#4. W oparach absurdu- Bileciki - pada równoważnik Trąbka - odpowiadasz tym samym- Jaka trąbka? - już go masz, wypadł z Jakie bileciki? - pytasz i zostawiasz osłupiałego delikwenta sam na sam z własnymi "na absurd" należy do klasyków gatunku. Działa z prostego powodu - kontrolerzy nie rozumieją abstrakcji. I tu masz przewagę.#5. Gdzieś tu......jest, na pewno. Proszę sobie poszukać - mówisz, wręczając panu z MZK sporą garść skasowanych biletów. Pan zazwyczaj nie ma czasu na twoją makulaturę. Zdobycie słusznej kupki biletów wcale nie jest trudne. Wystarczy wcześniej zgarnąć z wierzchu zawartość tramwajowej bądź autobusowej śmietniczki. (Istnieje nawet szansa, że wśród biletów znajdzie się właściwy.) No, chyba, że brzydzisz się śmietniczek.#6. SłowotokPowszechnie wiadomo, że w momentach stresowych odpowiednie bodźce pobudzają organizm do aktywności. Prościej mówiąc - pod wpływem adrenaliny lepiej się myśli. Wykorzystaj to i zaserwuj kanarowi jakąś wielowątkową historię. Na forum portalu internautka o nicku Kasiaczek podaje przykład takiej opowieści: "No wie pan, moja mama ma nerwicę, to znaczy na początku miała, a teraz ma padaczkę bo to wszystko przez mojego ojca, co wierzył we własne kłamstwa, np. jak mama zrobiła 12 kotletów, zeżarł wszystkie, po jakimś czasie się pyta mamy, gdzie są kotlety, moja mama mu odpowiada, przecież wszystkie zjadłeś, a on na tom, że żadnych kotletów nie było(...)" I dodaje: "Na ogół się śmieją, albo nic nie mówią...Ale zawsze mnie puszczają."#7. Na litośćMetoda głównie dla dziewczyn. Chyba zdajecie sobie sprawę z mocy łez w kącikach oczu?#8. Na szczerośćZawsze możesz postawić na szczerość. Na pytanie o bilet, odpowiadasz po prostu, że go nie masz. Widocznie prawda rzeczywiście wyzwala, bo zdarza się, że spiorunowany uczciwością pasażera kontroler, odpuszcza. Kanar też człowiek.#9. ...Miejsce na twój sposób!PS. Niestety, żaden z przedstawionych powyżej sposobów nie jest niezawodny. Badania wykazują, że jedyną stuprocentowo skuteczną metodą jest zaopatrzenie się w bilet.
Tylko 25 złotych wystarczy, by uniknąć mandatu z fotoradaru lub za złe parkowanie. Wystarczy uiścić kwotę 25 zł. za pismo, które pomoże uniknąć mandatu. – Nie przegraliśmy jeszcze ani jednej sprawy – zapewnia Tomasz Parol, prawnik i twórca internetowej aplikacji Anuluj Mandat. Przekonuje, że jego inicjatywa to odpowiedź na system bezprawnego łupienia obywateli. Zresztą nie pierwsza. Tyle że jego poprzednicy stawiali opór samotnie, a on, wyposażony w wiedzę prawniczą, próbuje organizować szeroki front walki z tzw. wezwaniami alternatywnymi, które pozwalają przyznać się do wykroczenia lub wskazać winnego. – Straż Miejska wysyła właścicielowi samochodu często rozmazane zdjęcie i żąda, by przypomniał sobie, kto kilka miesięcy wcześniej prowadził jego auto – przekonuje prawnik. Właściciel samochodu występuje wtedy w roli świadka. A świadek – tłumaczy Parol – ma prawo uchylić się od odpowiedzi. Zaś Straż Miejska temu, kto nie wskaże winnego, wlepia z automatu 500 zł mandatu. Asami w rękawie prawnika są wyroki: Trybunału Konstytucyjnego z r. oraz Sądu Najwyższego z r. – Zgodnie z nimi ani Straż Miejska, ani główny inspektor transportu drogowego nie mają prawa wysyłać alternatywnych wezwań i karać właścicieli pojazdów – referuje Parol. Monika Niżniak, rzeczniczka prasowa Straży Miejskiej Warszawy, w oświadczeniu przekonuje, że właściciel pojazdu jest informowany o prawie do odmowy przyjęcia mandatu, a jeśli z niego skorzysta, jest kierowany wniosek do sądu. I tu jest ukryty haczyk: – Wezwanie alternatywne nie jest mandatem. Ten można wystawić tylko wtedy, gdy nie ulega wątpliwości, kto był sprawcą – komentuje Parol. Chcesz mieć najlepsze artykuły w jednym miejscu? Polub Newsweeka na Facebooku! Jesteśmy też na ”G+ oraz Twitterze.” Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo
jak uniknąć mandatu od kanara